piątek, 20 sierpnia 2010

28. Na stres....

DISTRESS...
:-0
ten Timo Holtzowy
Z czasów "przedmarkerowych" mam zapasy distressów - większość dostępnej palety barw, ponieważ patrząc na prace choćby Oliwiaen czy na innych blogach stwierdziłam, że kolorowanie tuszami nie będzie skomplikowane... Oooo, jakże byłam w błędzie.
Distresy leżały, po pierwszych kilku próbach zniechęciłam się i podchodziłam do nich jak do jeża. Nawet żaliłam się Basi, że chyba je odsprzedam, bo nic mi nie wychodzi...
Ale 2 dni temu, ponieważ absorbującej i marudzącej o wolny stół rodzinki nie było, wymyśliłam "kolorowe warsztaty" - siedziałyśmy sobie 2 dni pod rząd plotkując i próbując...
Lilavati chwaliła się swoimi próbami- to i ja swoje pokażę (jak na 2 dni kolorowania ani to dużo, ani imponująco, ale cóż - w towarzystwie przynajmniej nie rzucałam nimi i inwektywami pod ich kierunkiem :-D)
Dodasm tylko, że w żadnej z tych prób nie umiałam pokolorowac dobrze parasola. Muszę próbowac i doklejkę 3D zrobić :-)





6 komentarzy:

  1. nadal uważam, że za wcześnie na pozbywanie się distressów,
    na razie wychodzi jak wychodzi, ale jazdy na rowerze też nie nauczysz się jedynie patrząc na rower, trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, glebę też czasami trzeba zaliczyć :)
    jak będę musiała oszczędzać nogę, to ty przyjdziesz do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy 2 zakwiczałam ;) śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. a widzisz jak brokat budzi zachwyt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny dziękuję ślicznie za miłe słowa, żeby mi jeszcze cierpliwości starczyło na kolejne próby

    OdpowiedzUsuń
  5. przeciez to same sliczności..moje tusze tez leżą i boje się ich użyć:P..moze i ja powinnam popróbowac?!Czerwony parasol wyszedl Ci idealnie!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo:-)