Nie uwierzycie!
Wygoniłam ostatnio tego wspominanego już gołębia z klamerek, wyrzuciłam patyki, kręciłam sie po balkonie bo a to wieszałam pranie, a to sie wietrzyłam (specjalnie!) siejąc ferment...
A dziś podnoszę roletę a tam - jajo w klamerkach! na nowych patykach! No i uparciuch gołąb, którego wystraszyłam wspomnianą roletą wrócił! Przez noc zdążył natargac patyków i jeszcze jajo znieść - to się nazywa organizacja!
I wysiaduje uparcie, łypiąc jednym okiem czy nie pojawię się na horyzoncie!
No - przepraszam swoje pisklę do wychowania już mam - gołębiego nie życzę sobie!
Dziś dzieci pierwszokomunijne - chętne of course- były na wspólnej wycieczce z rodzicami i księżmi z parafii (2 + siostra) na Jasnej Górze.
Podczas mszy dzieci ubrane w swoje alby miały swoje miejsce zaraz przed ołtarzem, pod obrazem Królowej. I ja się załapałam na taką bliskość - stałyśmy dosłownie kilka metrów - duże przezycie. Byłam na Jasnej Górze kilkakrotnie, ale najbliższe moje miejsce dotąd to było za kratami kawałek...
Zdjęcie bardzo niewyraźne - bo bez lampy trzeba było robić.
Pozdrawiam weekendowo!
Jedno pisklę chowasz od kilku lat, to i jeszcze jedno przytulisz:))) Tylko szykuj mopa na balkon i jakiś żrący środek do czyszczenia:)
OdpowiedzUsuńFajne fotki z Częstochowy:)