czwartek, 29 września 2011

Dobry powód...

...
nie pojawiania się na blogu:-)
Czas wypełnionuy na maksa popołudniami, dojazdy, kontrola, dalsze planowanie.
A'propos - ktoś zna sposoby na TePsę i ich "nielegalną" infrastrukturę? Bo mnie już cierpliwości brakuje...



Żurawie stacjonujące w okolicy (w pobliżu są prywatne stawy) już ze 2 tygodnie temu odleciały, zbierały się długo, nasza łaka była wcześniej chyba ich miejscem spotkań przed odlotem, a my przepłoszyliśmy je niechcący nieświadomie swoją obecnością.


Jak nie zurawie, to myszołowy albo stalowe ptaki nad nami.
W niebo nad domem mogę patrzeć godzinami:-)





Albo po prostu chmury


W minione weekendy byliśmy na pikniku lokalnej :-) Linii Maginota i nasz modelka się załapała na zdjęcie:-)



A na pólce z pucharami dostawiliśmy kolejny z "I"
:-)


A w ten weekend młoda chce wziąć udział w Biegu Ptolemeusza. Hmmm, zobaczymy...

1 komentarz:

  1. To rzeczywiście doskonały powód, żeby się nie pojawiać w sieci, a upajać rzeczywistością:)Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo:-)