ale nie zdążyłam...
Więc dziś się dzielę.
Przerobiłyśmy z Julą 3 dynie - 2 do słoików :-) a jedną do straszenia.
Hehe :)
Moje nieśmiałe dziecko wczoraj przebrało się z koleżanką z klasy i latało po sąsiadach z bloku Martyny z okrzykami "cukierek albo psikus".
Skubane - skuteczne były - każda z nich przytargała po 3 tabliczki czekolady, batony, pół torebki cukierków...
Miałam się nie zgodzić, bo co to za zwyczaj, ale powiedziałam "tak" bo myślałąm, że skoro jest nieśmiała to nie pójdzie...
A tu proszę... Skoro powiedziałam A to było i B, cóż zrobić.
strach się bać:)))
OdpowiedzUsuńRozumiem Julę :) Czego to się nie robi dla słodyczy ;)
OdpowiedzUsuń