Kuszę?
Nie... To fragment mojego pierwszego notesu, na przepisy kulinarne.
Powstał z okazji dzisiejszych imienim Elżbiety - dla mojej mamy.
To mój pierwszy notes... i... raczej ostatni -przynajmniej dopóki nie będę miała dostępu do bindownicy, bo to nie jest prosta sprawa tak okleić zwykły zeszyt, by ładnie wyglądał... Dlatego mój notes ma szyto-klejone ubranko. A i pole manewru co do zawartości niewielkie...
Maszynę mam wiekową (ze 30 lat ma! i nie mogę znaleźć mechanika żeby ją obejrzał, często przepuszcza mi ściegi - pewno widać na zdjęciach będzie jak)
Na następną taką pracę mam już nowy pomysł, jednak chyba prędko nie powstanie.
Mam nadzieję, że solenizantce się spodoba...
Aha -"wisienka" to podkolorowany ćwiek ze scrap.com.pl
notatnik jest rewelacyjny :))
OdpowiedzUsuńoj, się napracowałaś! pamiętam ile czasu zajął mi pierwszy zeszyt, dwa nasteępne już poszły szybciej, ale teraz będzie królowała bindolka :) tylko czasu mi trochę potrzeba
OdpowiedzUsuńBindolke to trzeba mieć , a ja nie mam :-( i chyba długo jej jeszcze nie kupię, bo drogawa jest
OdpowiedzUsuń