Wczoraj "szuflowanie" wody z pomieszczeń na działce - nie wiem ile hektolitrow to bylo, ale 10 litrowych wiaderek przez 3 godziny pracy non-stop opróżniliśmy całe mnóstwo - ręce chciały nam odpaść. A dzisiaj znowu pada i cała robota do d*.
Za to dziś kupiliśmy sobie wszyscy "śliczne" obuwie - kaloszki, bo nasze "działkowe" obuwie nie sprawdziło się wczoraj. I wróciliśmy do domu mokrzy do kolan, ze spodniami w śliczne gliniaste wzorki. Nawet na dupie :-).
Post o kaloszkach pewno się jeszcze pojawi. (dacie wiarę, że dziecięce kalosze są 2x droższe od takich dla nas? Masakra!)
A tu w skrócie weekendowe sporty - widoku nas szuflujących wodę oszczędzę Wam :-)
I część moich kwiatków załapała się na zdjęcia (czemu mam tak mały parapet?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione słowo:-)